Google Shopping ma problemy z Unią Europejską

Google Shopping ma problemy z Unią Europejską

Właściciele serwisów zajmujących się porównywaniem cen i produktów oskarżyli Google o niedostosowanie się do wymagań stawianych przez Unię Europejską, która wymogła od Google równego traktowania innych usług tego typu.

Jak to się zaczęło?

W czerwcu roku 2017 Margrethe Vestager, Europejski Komisarz ds. Konkurencji, ustaliła, że Google nadużył swoich wpływów, przez promowanie swojej usługi zakupowej w wynikach wyszukiwania. Zażądała także równego traktowania konkurencyjnych porównywarek produktów.

Margrethe Vestager obłożyła Google rekordową karą wynoszącą 2,7 miliarda dolarów! Jest to największa kara, jaka kiedykolwiek została nałożona przez Komisję Europejską. Komisarz zażądała także, aby Google zaprzestało swoich nieuczciwych praktyk w ciągu 90 dni, pod groźbą zostania ukaranym dodatkowymi kosztami.

W związku z tą decyzją Google wniosło oczywiście odwołanie, ale podjęło też pewne środki zaradcze. Wprowadzony został szereg zmian, który miał zapewnić „równe traktowanie” konkurencyjnych CSE – Comparison Shopping Engines (wyszukiwarek-porównywarek cenowych) w Europie.

Google reaguje

Google zmieniło funkcjonowanie zakupowych boxów, które są wyświetlane na samym szczycie wyników wyszukiwania. W wyniku tej zmiany owa przestrzeń nie jest już wyłącznie zagospodarowana przez rezultaty z Zakupy Google – daje za to przestrzeń dla innych podobnych usług, które także licytują o dane przestrzenie reklamowe.

Dużą zmianą było także to, że Google Zakupy zaczęły funkcjonować od tego momentu jako oddzielna jednostka biznesowa ze swoim budżetem operacyjnym pod konglomeratem Alphabet Inc. W wyniku tej zmiany Google Shopping ma działać jako osobna firma, która na równi konkuruje z innymi jej odpowiednikami. Wszystkie te zmiany miały teoretycznie wprowadzić uczciwą konkurencję.

5 października 2018 roku Margrethe Vestager oświadczyła, że Google robi postępy w swoich działaniach oraz że firma będzie w stanie uniknąć dodatkowych sankcji.

Wątpliwe zmiany

W otwartym liście do Komisarz Vestager konkurencyjne firmy z Unii Europejskiej zwróciły uwagę, że cała sytuacja rozwija się tak naprawdę w jeszcze gorszym kierunku.

Jak napisano w liście:

Minął już ponad rok, odkąd Google wprowadziło związane z aukcjami „lekarstwo”, a szkody zadane konkurencji, konsumentom oraz innowacji spowodowane przez jego nielegalne działanie trwają z niesłabnącą siłą.

W liście opisano także zastrzeżenia wobec zmian, które zostały wprowadzone przez Google. Otóż wymuszały one na konkurencji wydawanie większości swoich dochodów na bidy, podczas gdy Google nic one nie kosztowały.

Jak czytamy dalej w liście:

Owe bidy to po prostu bezsensowna księgowość wewnętrzna, gdzie pieniądze są przenoszone z jednej kieszeni Google do drugiej. Jeżeli pozycja jest wyznaczana przez kwotę przeznaczaną na aukcję, a nie przez odniesienie do wprowadzonego w wyszukiwarkę zapytania, nie robi to praktycznie żadnej różnicy w tym, czy konkurencja może zająć zero, 7 czy wszystkie dostępne sloty. We wszystkich przypadkach Google jest głównym beneficjentem wszelkich dochodów uzyskanych przez owe wyszukiwania, a najbardziej tracą na tym konsumenci.

Sky News ujawniło także, że Google oferowało znaczne kwoty agencjom reklamowym, aby same tworzyły strony zajmujące się porównywaniem i wyszukiwaniem cen produktów. Miało to dać iluzję tego, że na rynku działa konkurencja.

Może to brzmieć jak chytry plan, ale przysłuchajmy się także wypowiedzi rzecznika Google:

Dostosowaliśmy się do wymagań postawionych przez Komisję Europejską. Pozwalamy innym usługom porównywania cen produktów konkurować na równo oraz pokazywać reklamy sprzedawców w wynikach wyszukiwania Google.

Aby zwiększyć świadomość sprzedawców, którzy nie wiedzą o tych nowych możliwościach, oferujemy im zachęty finansowe, aby zaczęli oni korzystać z porównywarek cenowo-produktowych. Już od roku zarówno usługi, które istniały przed wprowadzeniem rozwiązania, jak i powstałe po nim, działają na rynku z powodzeniem.

Jednak w odpowiedzi na te decyzje we wspomnianym liście wysunięto zarzut, że Google stara się raczej stworzyć sztuczną konkurencję i imitację prawdziwych rywalizujących narzędzi działających podobnie jak Google Shopping.

Podsumowanie

Jak zauważył David Foster z Frontier Economics, największym problemem jest to, że Google Shopping wyrosło na najlepiej działającą usługę tego typu z uwagi na to, co  samo Google zdziałało na jej korzyść w przeszłości.

Jeżeli Google dalej nie podejmie satysfakcjonujących działań przywracających uczciwą konkurencję, może liczyć się z sankcjami. Ich wysokość może sięgać 5% rocznego światowego obrotu Alphabet’u.

Autor artykułu:Daniel Podgórski

Copywriter współpracujący z firmą Mayko. Specjalizuje się w nowoczesnych technologiach, kryptowalutach, SEO i marketingu internetowym. Uwielbia pisać artykuły poparte statystykami i głębokim researchem.

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *